Luxus ma wielu wrogów. Wpływowych i potężnych. Oni to przypięli do niego słowo „pławić”, które ni mniej ni więcej oznacza po prostu topienie kogoś. Ta walka jest tak stara jak nasza kultura. To jest legendarna walka postu z karnawałem, walka wolności z bezpieczeństwem. To właśnie wrogowie Luxusu pławili czarownice w średniowieczu, ponieważ to one pozwalały sobie na luxus niezależności w myśleniu i postępowaniu. Wtedy była to niezależność od wójta, pana i plebana. Ale czy teraz jest inna? To ci przemożni wrogowie, którzy kontrolują język, jeżeli już musieli zaakceptować w nim zwrot dla nich tak nienawistny jak „pozwolić sobie”, to dołączyli do niego słowo „odrobina”. Zaowocowało to dziwaczną konstrukcją: „pozwolić sobie na odrobinę luxusu”. A przecież wiadomo, że luxus to zbytek i nadmiar, i nie może istnieć „odrobina luxusu” tak jak nie może istnieć „odrobina wolności”. Oba te pojęcia są nie dość, że tożsame i maksymalistyczne, to jeszcze, wbrew obiegowej opinii, ani wolności, ani luxusu nie można komuś dać, nie mogą one pochodzić z czyjejś łaski. O wolność trzeba walczyć, a na luxus trzeba sobie samemu pozwolić.
Wrogowie od początku wiążą Luxus ze złem, grzechem i jakkolwiek pojmowaną demoralizacją.
O.K., niech tak im będzie! Ale czy to nie właśnie luxusu pragniemy wszyscy w skrytości naszych umysłów? Czy nie jest tak, że każdy, niekoniecznie głośno, mając z nim kontakt, przyznaje, że ma do niego prawo i, że on mu się należy? Tłumienie tego pragnienia w sobie wiedzie prostą i szybką drogą do frustracji, autodestrukcji, nienawidzenia świata, i siebie samego.
Nasza kultura, system, w którym istniejemy, zmusza nas do działania, wykonywania tysięcy czynności i obowiązków. Doszło do tego, iż w momencie braku tego rodzaju aktywności, mamy wyrzuty sumienia. Chodzi o to, żeby ten codzienny, niekończący się kierat, pozbawił nas możliwości i umiejętności myślenia refleksyjnego. Dlatego bardzo ważnym jest, aby pozwolić sobie na luxus nic nie robienia. Można, jeżeli ktoś ma z tym duże trudności, zaczynać od krótkich odcinków czasowych, stopniowo je wydłużając. Ale najlepsze efekty daje pozwolenie sobie na ten luxus w sposób radykalny, znienacka i konsekwentnie.
Oczywiście po krótkiej chwili ulgi i szczęścia z właśnie odzyskanej wolności, zaczniemy odczuwać niepokój i będziemy szukać czegoś, co da zajęcie naszym dłoniom i umysłom. Wtedy właśnie zaczniemy robić rzeczy naprawdę istotne! Wtedy możemy pozwolić sobie na luxus robienia łódek z papieru i puszczania ich całymi dniami z nurtem rzeki, malowania obrazów, zaczepiania na ulicy ludzi o atrakcyjnym wyglądzie i proponowania im realizacji wspólnie nieokreślonych czynności. Możliwości jest wiele.
Legendarna grupa LUXUS powstała na początku lat 80. ubiegłego stulecia w legendarnej pracowni 314 na wrocławskiej PWSSP, zwanej obecnie Akademią Sztuk Pięknych. Po opuszczeniu murów gościnnej uczelni, a było to jakoś w połowie legendarnych lat 80., grupa rozszerzyła swoją działalność, początkowo na cały kraj, a potem również na zagranicę. Działo się to pomimo a nawet wbrew ówczesnej militaryzacji kraju. Skład LUXUSU zmieniał się wielokrotnie. Za początek działalności grupy należy przyjąć moment wydania pierwszego numeru magazynu „Luxus”. W trakcie długoletniego funkcjonowania grupa pokazywała swoje prace we wszystkich najważniejszych polskich galeriach. Recenzje i omówienia jej działalności zamieściły wszystkie istotne polskie pisma o sztuce (większość z nich już dawno nie wychodzi), a wszyscy istotni polscy krytycy bardzo grupę chwalili. Jeżeli chodzi o wpływ, jaki działalność grupy wywarła na rozwój sztuki polskiej, to jest on trudny do przecenienia. Przed pojawieniem się grupy, polska sztuka była szara i dość męcząca, obecnie jest kolorowa i trochę bardziej wyluzowana.
Z założenia członkowie grupy LUXUS robili sztukę popularną, prostą w wykonaniu i dostępną dla wszystkich, odcinając się tym samym od obowiązującego wówczas artystycznego awangardowego „akademizmu”, jakim była sztuka konceptualna i m. in. twórczość artystów formacji Fluxus. Twórczość grupy odnosiła się do potocznej rzeczywistości i każde jej wystąpienie związane było z aktualnymi wydarzeniami. Grupa znana była z tworzenia „sytuacji” artystycznych, mających swoje źródło w wielkomiejskiej codzienności. Artyści spod znaku LUXUSU czerpali całymi garściami z kultury masowej i popartu, preferowali dowolność, pastisz i dadaistyczne kolaże, ale też nie stronili od tradycyjnych form takich jak obrazy olejne, rzeźby czy grafiki.
Twórcy zwrócili uwagę na pozorność faktu, że kolorowe opakowanie po cukierkach czy papierosach, puszka po piwie, która jest śmieciem w zachodniej kulturze, w zgrzebnej polskiej rzeczywistości lat 80. miała znamiona fetyszu, luksusu, była namiastką lepszego świata, uosabiała marzenie o konsumpcyjnym raju. Tak naprawdę, i to jest istotnym odkryciem grupy LUXUS, nie ma żadnej różnicy pomiędzy wschodnioeuropejskim uwielbieniem dla symboli konsumpcji a tym, co dzieje się w tak zwanym „wolnym świecie”. Dlatego też odbiorca w pracach grupy może odnaleźć znane mu ikony międzynarodowej kultury masowej – popularne gwiazdy pop czy Myszkę Miki ale też odniesienia do lokalnej polityki i innych tego typu zjawisk. Artyści wykorzystali oryginalne materiały reklamowe, przedmioty znalezione lub zakupione na targowiskach. Zmieniali je jednak poprzez twórczą ingerencję w pierwotną wymowę, ukazując je w nowym kontekście.
Twórcy postrzegali siebie jako grupę, lecz na zupełnie innych zasadach niż wcześniejsze grupy artystyczne. Artyści deklarowali, że grupa uprawia przede wszystkim działalność towarzyską. Element zabawowy wysuwa się tu na pierwszy plan. Jest traktowany jako pretekst do zwabienia zwykłych ludzi do galerii i poruszenia naprawdę poważnych tematów. W ironicznym tonie artyści dodają, że grupa na usprawiedliwienie swojego istnienia wydaje magazyn „Luxus”, organizuje wystawy i wdaje się w dyskusje.
W ramach zainteresowań periodyku, jak twierdzili sami artyści, pozostawał seks, polityka i muzyka rockowa. Była to oczywiście deklaracja ironiczna, ponieważ tak naprawdę było to po prostu pismo poświęcone sztuce współczesnej, będące jednocześnie samo obiektem sztuki. Prace, mające cechy wspólne z popartem, nawiązywały również do kontestatorskich druków ulotnych z lat 60., ale także tego, co działo się w obszarze kultury niezależnej lat 80. na całym świecie. Grupa prowadziła działalność akcjonistyczną, a część happeningów odwoływała się do specyfiki akcji promocyjnych. Do dłuższej współpracy z grupą przyznają się m.in.: Ewa Ciepielewska, Bożena Grzyb-Jarodzka, Małgorzata Plata, Paweł Jarodzki, Jerzy Kosałka, Stanisław Sielicki, Artur Gołacki, Jacek Jankowski, Marek Czechowski i Szymon Lubiński.
Dla wszystkich tych osób działalność w grupie LUXUS była wyborem czegoś w rodzaju „trzeciej drogi”, ponieważ ani droga komunistyczno-partyjno-rządowa, ani droga opozycyjno-patriotyczno-kościelna były niemożliwe do zaakceptowania. Były nudne.
Artykuł ukazał się w piśmie kulturalnym „Fragile” nr 2 (4) 2009.